Ryszard Kalisz, który podjeżdża na demonstrację Oburzonych swoim Jaguarem. Sławomir Sierakowski, który dekadencko pozuje do zdjęć z papierosem w ustach. Nazw na określenie zjawiska powstało już niemało. Ich stałym, obowiązkowym elementem jest lokalny atrybut luksusu/elitaryzmu, kontrastujący estetycznie z deklarowanymi lewicowymi poglądami.
Podobne etykietki zdarza się stosować również prawicy, choć nieporównywalnie rzadziej (i bardziej autoafirmatywnie). Przykładem słynne już środowisko Hipster Prawicy, szturmem podbijające Gazetę Polską i Frondę. Znamienne jest posłużenie się od niedawna dopiero popularnym pojęciem hipstera (popularnym? przymiotnik ten z oczywistych względów brzmi w tym wypadku źle).
Hipster zamiast kawioru i kawiarni to dobry strzał. Znany pod każdą chyba szerokością geograficzną (a gdzie nie, tam spędzi następne wakacje) - w tym tkwi jego internacjonalistyczny potencjał. Gorzej, że nie nadaje się za bardzo na określenie bohemian bourgouis co bardziej wiekowych (stary hipster nie istnieje) i przy sobie (hipster z nadwagą nie istnieje).
Na razie w kwestii nazewnictwa tematu mamy do czynienia z istną wieżą Babel. Oto mały przekrój wybranych wyrażeń z całego świata. Tylko w ramach ciekawostki (nie służąc niczemu ponadto – ot, tak próżniaczo, więc wpisując się w samą istotę zjawiska):
Australia – Australijczyk nazwie naszego bohatera socjalistą chardonnay (chardonnay socialist). Chardonnay jest postrzegane w Australii (poza nią zresztą też) jako gatunek wina szczególnie uwielbiany przez młodą klasę średnią. Termin narodził się w Australii na przełomie lat 80. i 90.
Dania – tu spotkamy się z przykładem utożsamienia z miejscem zamieszkania. Socjalistów z Kystbane (Kystbanesocialist) posiadanie domów na eleganckich przedmieściach Kopenhagi.
Francja – kawiorowa lewica (gauche caviar) i wszystko jasne. Absolutna awangarda spośród wszystkich innych określeń, przyjęta również w Polsce.
Japonia – nie udało mi się znaleźć adekwatnego tłumaczenia Botchan Sayoku. Japończycy używają tego wyrażenia na określenie lewicowca z bogatego domu, nie znającego „prawdziwego życia”.
Korea – lewica Gangam to bodajże najświeższy ze wszystkich terminów. Bogata dzielnica Seulu stała się słynna oczywiście nie dzięki nikomu innemu jak PSY i jego Gangam style.
Niemcy i Austria – lubiący spędzać wakacje w Toskanii politycy lewicy doczekali się zaliczenia do frakcji Toskanii (Toskana-Fraktion).
Stany Zjednoczone – każdy, kto czytał Co z tym Kansas? Thomasa Franka, zapamiętał z pewnością, że najbardziej grzeszną przyjemność lewicowych (w amerykańskiej terminologii liberalnych) elitarystów stanowi picie latte. Latte liberałów (latte liberals, latte sippin’ liberals), poza niechęcią do picia parzonej w dzbanku lury, przekreśla w oczach przeciętnego Józka (average Joe) także brak entuzjazmu dla wyścigów samochodowych (NASCAR). Wyżej w hierarchii elitaryzmu stoją limuzynowi liberałowie (Limousin liberals), należący już nie do klasy średniej, a do wyższej.
Wielka Brytania – na Wyspach lewicują i elitarystycznie lifestylują szampanowi socjaliści (Champagne socialist). Szampan to szampan (nie mylić z winem musującym z dyskontu) i tłumaczyć nic tu chyba nie trzeba.
Wnioski? By uniknąć etykietki elitarystycznego lewicowca unikać należy przede wszystkim:
1. picia dobrych alkoholi,
2. picia dobrej kawy, zwłaszcza w kawiarni,
3. mieszkania w dobrej dzielnicy stołecznego miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz